Jak mówi powiedzenie „Za darmo umarło”. Trudno się z tym nie zgodzić, biorąc pod uwagę wzrastającą z roku na rok inflację.
Osobiście
uważam, iż stanowi ona swego rodzaju motywację. Mianowicie skłania nas do
zadumy, która z kolei prowadzi do powstawania pytań, tudzież tez przewidujących
przyszłość – Gdzie kończy się granica wzrostu poziomu cen? – Tam, gdzie zaczyna
się ruina. Reakcje na prognozy zwiastujące nadciągającą
ekonomiczną apokalipsę są różne. Jedni oszczędzają, drudzy wydają, a jeszcze
inni się zadłużają. Niezależnie od przypadku istnieje jednak wspólny łącznik –
bezpłatny. Bowiem jak w singlu kapeli Strachy Na Lachy – „Tu każdy słabość ma
mentalną, wszystko powinno być za darmo”. Zwolenników owej idei jest wielu.
Właściwie chyba nawet nie ma osoby, która nie skusiłaby się na jedną z praktyk
promocyjnych, jaką jest sampling.
A
jak jest z kulturą? Da się ją „odpieniężyć”? Zapewne po części tak. Wystarczy
przywołać chociażby przykład plików mp3, audio- czy e – book’ów. Masowi
konsumenci, pod przykrywką numeru IP, pobierają interesujące ich formaty.
Nielegalnie. Idąc tym tropem, z łatwością można stwierdzić, iż należymy do
społeczności pirackiej. Z tą różnicą, że zamiast po morzach i oceanach, żeglujemy
po łączach komunikacyjnych, tudzież sieci internetowej. Wiadomo jednak, iż wszystko łączy się z mniejszym lub
większym ryzykiem. Czy zatem bezpłatność się opłaca? Proponuję poddać ów
kwestię indywidualnej analizie, którą można przeprowadzić np. pod kątem
zatrudnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz